Jeśli nie pamiętamy już kiedy ostatnio jedliśmy powyżej 2000 kcal dziennie, a mimo tego nie chudniemy lub tyjemy, odczuwamy ciągle zmęczenie/brak siły/bóle stawów i mięśni pomimo dużej ilości snu i odpoczynku, mamy problemy z koncentracją, huśtawki humoru, stan depresyjny, nerwowość, brak libido, zatrzymywanie się nadmiaru wody – odciski, obrzęki, problemy ze snem – np. zimne pocenie się w nocy lub częste przebudzanie się, w wypadku kobiet – brak regularnego okresu lub w ogóle jego zanik, łamliwe paznokcie, szara cera, wypadające włosy, szorstkie łokcie itd., wtedy czas najwyższy stwierdzić, że doszliśmy do bardzo złego punktu i czas to naprawić. Szybkim marszem zrobić podstawowe badania i zaczynać wprowadzać zmiany w diecie skupiając się na dostarczaniu wszystkich składników odżywczych.

DROGA DO NAPRAWY SPOWOLNIONEGO METABOLIZMU

zdjecie 1

  1. DUŻO CIERPLIWOŚĆI. Tu się przyda dużo więcej cierpliwości niż w wypadku redukcji, kiedy bardzo długo wyniszczaliśmy nasz organizm, wejście na dobry tor i droga do tego, aż wszystko się naprawi i ustabilizuje będzie bardzo czasochłonna i ciężka psychicznie. Dlaczego ciężka psychicznie, patrzeć pkt. 2
  2. NIE PANIKOWAĆ kiedy waga trochę pójdzie w górę, i w żadnym bądź razie nie dodawać w panice aerobów i znowu nie obcinać z powrotem kaloryczności – bo to jest błędne koło o którym piszę. Zwiększenie ilości tkanki tłuszczowej jest wręcz potrzebne i to jest normalny proces fizjologiczny, którego nie da się uniknąć przy zepsutym metabolizmie w jaki by wolny i mądry sposób byśmy tego nie robili. W końcu waga się zatrzyma, a dużo kg i tak nie przybędzie bo tu też wchodzi w grę mechanizm metabolicznej adaptacji. Zresztą czy mamy inne wyjście, już i tak jesteśmy w bardzo złym punkcie?! Tłumaczenie: „Przynajmniej nie utyje” się nie przyjmuję do uwagi, bo ZDROWIE ZAWSZE MA BYĆ NA PIERWSZYM MIEJSCU. Mamy inny cel i musimy patrzeć przyszłościowo, nasz organizm w końcu podziękuje, a możliwość żyć w zgodzie, bilansie i ze zrozumieniem własnego ciała – coś warte cierpliwości i mądrego podejścia. Pamiętamy – parę kroków do tyłu są potrzebne w tym wypadku, by zrobić wielki skok do przodu za jakiś czas.
  3. RESERVE DIET i ŁADOWANIE WĘGLOWODANAMI/ CHEAT MEAL znowu w pomóc. W zależności od naniesionej szkody – czyli od tego jak długo byliśmy dużo niżej dziennego wydatku energetycznego, mamy powoli i stopniowo zwiększać kaloryczność diety i zmniejszać ilość aerobów cały czas obserwując ciało i to jak przybywa tkanka tłuszczowa. Można zacząć od 100 kcal każde 2 tygodnie, jak byliśmy nie bardzo długo poniżej zerowego bilansu możemy po 200 kcal każde 2 tygodnie. Ja osobiście dodaje tylko po 100 kcal miesięcznie bo poniżej wydatku energetycznego byłam w ciągu ostatnich mniej więcej 2.5 lat. W ciągu roku doszłam z 800 kcal do 2500 kcal ze wzrostem wagi tylko 2kg. Dodawałam kcal na zmianę: raz z węglowodanów, raz z tłuszczy. Aeroby robiłam lub krótkie i intensywnie lub dłuższe, ale bardzo niskiej intensywności – np. marsze, na zmianę w zależności od tego czy miałam dzień treningu siłowego czy tylko aerobowy. Takim systemem powinniśmy dojść do tej chwili, kiedy będziemy w stanie jeść nie tyjąc tyle ile mniej więcej tracimy w ciągu dnia. Potem najlepiej się przytrzymać zerowego bilansu jeszcze przez minimum 2-3 miesiące zanim w ogóle przyjdzie znowu pomysł o jakiejkolwiek próbie redukować.

zdjecie 2

  1. NIEMA CUDO TABLETEK. Tak jak pisałam w drugiej części artykułu kiedy już doszliśmy do tego, że nabyliśmy niedoczynności tarczycy dzęki znęcaniu się nad organizmem, łykanie syntetycznych hormonów tarczycy (dostępne w Polsce: Euthyrox, Letrox, Novothyral) nie zawsze są wyjściem i nie zawsze są potrzebne. Przytrzymałabym tą decyzję do momentu kiedy jednak dojdziemy do normalnej kaloryczności, w trakcie można co jakiś czas robić powtórne badania by patrzeć czy coś się zmienia ku pozytywnej stronie. Jeśli produkcja własnych hormonów nie wróciła do normy kiedy już doszliśmy i przytrzymaliśmy przez dłuższy czas zerowy bilans kaloryczny, dopiero wtedy już możemy rozwazyć wprowadzenie syntetycznych hormonów tarczycy. Będzie to męczące, ale kiedy możemy uniknąć stosowania leków do końca życia, warto przynajmniej spróbować.
  2. SŁUCHAĆ SIĘ SWOJEGO ORGANIZMU. Nauczyć się rozumieć swoje ciało i słuchać się sygnałów, które wysyła. Nauczyć się odróżniać lenistwo od przemęczenia i w razie przemęczenia odpuścić trening i poświęcić na odpoczynek tyle czasu ile potrzeba. Trening i kształtowanie sylwetki ma dawać szczęście i zadowolenie z procesu. Nasza pasja ma być mechanizmem napędowym do życia, a nie ograniczeniem i męczarnią. Szanujmy swoje ciało, w ten sposób zachowamy bezcenne zdrowie, a ambicję nigdzie nie uciekną.
  • Artykuł ma charakter informacyjny. Wyniki badań i dolegliwości warto konsultować z lekarzem.